Chleb codzienny
Nazwałem ten chleb właśnie tak z dwóch powodów. Po pierwsze, starałem się recepturę przygotować tak, żeby zrobienie tego chleba jak najmniej kolidowało z codziennymi obowiązkami, żeby robiło się go niejako przy okazji. Bo wiadomo, na nadmiar czasu to pewnie nikt nie narzeka, wiele osób zapewne rezygnuje z domowych wypieków tłumacząc się właśnie brakiem tego czasu. I tutaj pojawiam się ja, cały na biało, z moim przepisem, który ułatwi Wam życie. A skoro było „po pierwsze”, to będzie i po drugie. Więc po drugie: ten chleb jest tak dobry, że zapragniecie robić go codziennie. My (ja z Anią) zwykle nie jadamy kolacji, zadowalamy się dość późnym obiadem. Ale odkąd wymyśliłem ten chleb, to obiad jemy wcześniej i na wieczór mamy jeszcze miejsce na dwie czy trzy kanapki. Albo cztery czy pięć – to chyba jest bardziej zgodne z prawdą.
260 ml wody
1 łyżeczka (3-4 gramy) drożdży instant lub ok. 10-12 g świeżych drożdży
1 łyżeczka (ok. 10 g) soli
Wstajecie rano, krzątacie się po mieszkaniu, szykujecie do pracy, robicie kawę, takie tam poranne obowiązki. Więc pośród tych obowiązków ważycie wszystkie składniki, umieszczacie w misie robota kuchennego i włączacie wyrabianie ciasta. Konieczne jest niestety posiadanie takiego robota, bo na ręczne wyrabianie ciasta to możecie już nie mieć o poranku czasu. A tak, przygotowanie składników i umieszczenie ich w misie robota nie zajmie Wam więcej niż 2 minuty. Tyle czasu raczej wygospodarujecie. Jak dojdziecie do wprawy to ogarniecie to w minutę.
Tak więc Wy wracacie do porannych obowiązków, a ciasto się wyrabia. Dajcie mu z 15 minut na to wyrabianie. Potem znowu odrywacie się od porannych czynności i przekładacie ciasto do jakiegoś zamykanego pojemnika i chowacie do lodówki. Równie dobrze możecie owinąć misę miksera folią spożywczą i schować do lodówki. Ogólnie chodzi o to żeby ciasto nie wysychało, dlatego trzeba je przykryć czy zawinąć. To znowu zajmie Wam minutę, maksymalnie dwie. Niewiele czasu. I póki co to tyle. Wy wracacie do tego co robiliście (ja na tym etapie zaczynam karmić koty), a ciasto spokojnie w lodówce będzie dojrzewało. Długi czas wyrastania sprawi, że ciasto wyrobi sobie doskonałą strukturę, a jednocześnie niska temperatura spowoduje, że ciasto będzie rosło bardzo powoli więc nie przerośnie.
Robicie co tam macie do zrobienia, wychodzicie do pracy czy gdzie tam chcecie. Po wielu godzinach wracacie i pierwsze co robicie to wyjmujecie miskę z ciastem z lodówki i zostawiacie na blacie w kuchni. Niech nabiera ciepła. Rozbieracie się, myjecie (tak, tak, mycie rączek, drogie dzieci, jest bardzo ważne), przebieracie albo i nie – jak tam lubicie – i ogólnie wykonujecie te czynności, które zawsze robicie po powrocie do domu. Ja tam nie wnikam. Jeśli zajmie to Wam z pół godziny, to dobrze. Właśnie po jakichś 30 minutach (może być i dłużej jeśli macie ochotę) wyjmujecie ciasto z miski i formujecie bochenek. Jeśli nie macie wprawy w formowaniu bochenka, to obejrzyjcie zawczasu jakiś filmik na YouTube czy przeczytajcie jakąś instrukcję. Prawidłowe uformowanie bochenka jest ważne, bo dzięki temu ładnie on Wam wyrośnie zamiast rozlać się na boki. Więc formujecie bochenek i układacie go na blasze do piekarnika wyłożonej papierem do pieczenia oprószonym mąką. Sam bochenek też oprószacie mąką. Wszystkie te czynności nie powinny zająć Wam więcej niż 5 minut. Przykrywacie ściereczką i zostawiacie do wyrastania na godzinę. W tym czasie możecie zająć się szykowaniem obiadu.
Po godzinie chleb powinien ładnie wyrosnąć (gdyby się trochę rozlał na boki, to też dramatu nie ma, w piekarniku pójdzie do góry). Nagrzewacie więc piekarnik do 220 stopni (grzałki góra-dół), wyrośnięty bochenek nacinacie żyletką lub bardzo ostrym nożem ukośnie w trzech-czterech miejscach i wkładacie do nagrzanego piekarnika blachę z chlebem (na środkową wysokość lub niżej). Pieczecie przez 40 minut. Wyjmujecie upieczony bochenek (przy odrobinie szczęścia już będziecie po obiedzie) i zostawiacie na kratce (żeby miał przewiew od spodu). Akurat do kolacji zdąży przestygnąć.
Smacznego!
Polecam również nasz przepis na chleb pszenno-żytni na miodzie.
PRZEPIS NA CHLEB CODZIENNY
Chleb codzienny – składniki:
400 g mąki pszennej jasnej260 ml wody
1 łyżeczka (3-4 gramy) drożdży instant lub ok. 10-12 g świeżych drożdży
1 łyżeczka (ok. 10 g) soli
Chleb codzienny – wykonanie:
Wspominałem, że wykonanie tego chleba chciałem wpleść niejako w codzienne obowiązki. Zatem wygląda to tak:Wstajecie rano, krzątacie się po mieszkaniu, szykujecie do pracy, robicie kawę, takie tam poranne obowiązki. Więc pośród tych obowiązków ważycie wszystkie składniki, umieszczacie w misie robota kuchennego i włączacie wyrabianie ciasta. Konieczne jest niestety posiadanie takiego robota, bo na ręczne wyrabianie ciasta to możecie już nie mieć o poranku czasu. A tak, przygotowanie składników i umieszczenie ich w misie robota nie zajmie Wam więcej niż 2 minuty. Tyle czasu raczej wygospodarujecie. Jak dojdziecie do wprawy to ogarniecie to w minutę.
Tak więc Wy wracacie do porannych obowiązków, a ciasto się wyrabia. Dajcie mu z 15 minut na to wyrabianie. Potem znowu odrywacie się od porannych czynności i przekładacie ciasto do jakiegoś zamykanego pojemnika i chowacie do lodówki. Równie dobrze możecie owinąć misę miksera folią spożywczą i schować do lodówki. Ogólnie chodzi o to żeby ciasto nie wysychało, dlatego trzeba je przykryć czy zawinąć. To znowu zajmie Wam minutę, maksymalnie dwie. Niewiele czasu. I póki co to tyle. Wy wracacie do tego co robiliście (ja na tym etapie zaczynam karmić koty), a ciasto spokojnie w lodówce będzie dojrzewało. Długi czas wyrastania sprawi, że ciasto wyrobi sobie doskonałą strukturę, a jednocześnie niska temperatura spowoduje, że ciasto będzie rosło bardzo powoli więc nie przerośnie.
Robicie co tam macie do zrobienia, wychodzicie do pracy czy gdzie tam chcecie. Po wielu godzinach wracacie i pierwsze co robicie to wyjmujecie miskę z ciastem z lodówki i zostawiacie na blacie w kuchni. Niech nabiera ciepła. Rozbieracie się, myjecie (tak, tak, mycie rączek, drogie dzieci, jest bardzo ważne), przebieracie albo i nie – jak tam lubicie – i ogólnie wykonujecie te czynności, które zawsze robicie po powrocie do domu. Ja tam nie wnikam. Jeśli zajmie to Wam z pół godziny, to dobrze. Właśnie po jakichś 30 minutach (może być i dłużej jeśli macie ochotę) wyjmujecie ciasto z miski i formujecie bochenek. Jeśli nie macie wprawy w formowaniu bochenka, to obejrzyjcie zawczasu jakiś filmik na YouTube czy przeczytajcie jakąś instrukcję. Prawidłowe uformowanie bochenka jest ważne, bo dzięki temu ładnie on Wam wyrośnie zamiast rozlać się na boki. Więc formujecie bochenek i układacie go na blasze do piekarnika wyłożonej papierem do pieczenia oprószonym mąką. Sam bochenek też oprószacie mąką. Wszystkie te czynności nie powinny zająć Wam więcej niż 5 minut. Przykrywacie ściereczką i zostawiacie do wyrastania na godzinę. W tym czasie możecie zająć się szykowaniem obiadu.
Po godzinie chleb powinien ładnie wyrosnąć (gdyby się trochę rozlał na boki, to też dramatu nie ma, w piekarniku pójdzie do góry). Nagrzewacie więc piekarnik do 220 stopni (grzałki góra-dół), wyrośnięty bochenek nacinacie żyletką lub bardzo ostrym nożem ukośnie w trzech-czterech miejscach i wkładacie do nagrzanego piekarnika blachę z chlebem (na środkową wysokość lub niżej). Pieczecie przez 40 minut. Wyjmujecie upieczony bochenek (przy odrobinie szczęścia już będziecie po obiedzie) i zostawiacie na kratce (żeby miał przewiew od spodu). Akurat do kolacji zdąży przestygnąć.
Smacznego!
Polecam również nasz przepis na chleb pszenno-żytni na miodzie.
Przepis do wypróbowania. Opis wykonania genialny, z humorem lekkością napisany.
OdpowiedzUsuńjest emailu list?
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie chleby.
OdpowiedzUsuńCzy drozdze rozpuścic w wodzie.?
OdpowiedzUsuńNie, nie ma potrzeby. Po prostu dodać do siebie wszystkie składniki. Jeśli to śwoeże drożdże, to wystarczy je drobno pokruszyć.
Usuń