Bułeczki z pieczarkami
To był intensywny weekend. Właściwie intensywna niedziela. Ania wyjechała na cały weekend i zostawiła mnie tylko z kotami. Plan działania miałem prosty: oglądać filmy, pić piwo i czasem coś przegryźć. W sumie myśl doskonała. Nie ma nic lepszego niż przeleżenie weekendu w łóżku z kotami u boku, piwem w jednym, a pilotem od telewizora w drugim ręku. W sobotę nawet dałem radę. Ale plan jednak nie był tak doskonały, jak mi się wydawało. W niedzielę już nie wytrzymałem i poleciałem do kuchni. Musiałem coś zrobić, musiałem. Cokolwiek. A że sobotę już i tak zmarnowałem, to musiałem nadrobić. Najpierw więc poszły tytułowe bułki z pieczarkami, potem zupa botwinkowa, a na koniec przez parę godzin dusiłem aromatyczny gulasz. W międzyczasie jeszcze jakaś tam sałatkę z roszponki zrobiłem. Tak, weekend jednak nie był tak zupełnie stracony.
Ciasto:
500 g jasnej mąki pszennej
140 ml wody
140 ml mleka
2 łyżki oleju
1 jajko
1 łyżeczka soli
2 łyżeczki drożdży instant (lub 20 g świeżych)
Nadzienie:
500 g pieczarek
2 cebule
sól, pieprz
olej do smażenia
Dodatkowo:
jajko do posmarowania bułek
Składniki na ciasto łączymy ze sobą i wyrabiamy ciasto (ok. 7-10 minut robotem kuchennym lub 15 minut ręcznie). Przykrywamy ściereczką i zostawiamy do wyrośnięcia na 1 godzinę.
W tym czasie robimy farsz: pieczarki kroimy na plasterki, cebulę w kosteczkę. Wrzucamy na patelnię, doprawiamy solą i pieprzem. Pieprzu nie żałujcie, niech pieczarki mają zdecydowany charakter. Smażymy na oleju na minimalnym ogniu przez co najmniej 20 minut – aż pieczarki znacznie zmniejszą objętość, a cebula się udusi. Wyłączamy i czekamy aż farsz ostygnie.
Ciasto dzielimy na 10 kawałków. Każdy z nich wałkujemy, nakładamy farsz (dużo farszu) i lepimy bułki. Odkładamy na blachę do pieczenia, przykrywamy ściereczką i zostawiamy na 30 minut. Po tym czasie smarujemy bułki roztrzepanym jajkiem i pieczemy 25 minut w 190 stopniach.
Podajemy gorące, chociaż na zimno też smakują całkiem nieźle.
Jeżeli w Waszym piekarniku 10 bułek na raz się nie zmieści to zróbcie tak:
Wyrośnięte ciasto dzielicie na pół i jedną połówkę odkładacie, niech sobie dalej wyrasta. A drugą dzielicie na 5 części. I tak jak wcześniej: wałkujecie, nakładacie farsz, lepicie bułki, pieczecie. Jak jedna parta się upiecze, to z drugą połową ciasta robicie to samo.
Smacznego!
Brawa za tak dobrze wykorzystaną niedzielę :). Bułeczki wyglądają smakowicie, to pewnie za sprawą szczodrze danego nadzienia :).
OdpowiedzUsuńWeekendowe gotowanie to relaks idealny :) A bułeczki z chęcią wypróbuję
OdpowiedzUsuńA masz pomysł na je odgrzać, żeby nie straciły na chrupkości?
OdpowiedzUsuńMoże w piekarniku?
Usuńpyszności
OdpowiedzUsuń