Rogale wytrawne z farszem tuńczykowo-pomidorowym
Całkiem proste rogale wytrawne. Fajny pomysł na imprezę. Idealne i jako zagryzka pod wódkę i jako po prostu przekąska.
W ogóle z tymi rogalami to historia była. Pojechałem z mamą do Carrefoura na zakupy. Zbliżaliśmy się już do kasy, kiedy mama spostrzegła, że zapomniała kupić mąkę. A przecież do tych rogali potrzebna będzie. No to mówi do mnie, “Paweł, to ty już stań w kolejce, a ja pójdę po tę mąkę”. Więc ustawiam się w tej kolejce i czekam. Bardzo tego nie lubię, bo stresuję się wtedy, że dojdę do kasy, a mama do tego czasu nie wróci. No i stoję tak i stoję, a kolejka idzie coraz dalej. Grrr, tyle negatywnych myśli w tak krótkim czasie. No i ostatnia osoba przede mną została już obsłużona, a mamy dalej nie ma. W koszyku dużo zakupów, bo w czwartek przyjeżdża wujek Marek z ciocią Basią, więc postanowiłem zaryzykować i zacząć wykładać już zakupy na taśmę. I tak wykładam, wykładam, pani na kasie pik, pik. Mi się już gorąco robi, bo mamy wciąż nie ma, w tle pani cały czas robi pik, pik, a moje serce łup, łup, łup, łup, jak głupie nawala. Pik, pik, pik, będzie sto dziewięćdziesiąt siedem złoty i siedemdziesiąt dwa grosze. No w mordę, mamo, gdzie jesteś, kiedy jesteś najbardziej potrzebna? Chrzanić tę mąkę, innym razem się te rogale zrobi! Już nie wiedziałem co tej babce powiedzieć, a za mną tłum ludzi zdenerwowanych stał. „Pani poczeka chwilę, bo mama jeszcze poszła coś kupić, zaraz będzie, obiecuję, proszę się nie gniewać”. Pociłem się jak szalony, a mamy na horyzoncie wciąż nie było widać. Jakaś babka zdenerwowana zaczęła już coś pod nosem mruczeć, czy długo jeszcze i że do kasy to się podchodzi, jak zakupy są zrobione. Czas dłużył mi się niemiłosiernie, minuta trwała tyle co godzina. Mamo, wróć! I jest, biegnie mama i pod nosem mamrocze „już jestem, już jestem”. Ostatni raz tak się ucieszyłem na jej widok, jak byliśmy na zielonej szkole w Bukowinie Tatrzańskiej i mnie brzuch rozbolał i mnie mama odebrała w połowie wycieczki. Pani piknęła na kasie jeszcze tę mąkę i poszliśmy do domu. W domu to tak mamę skrzyczałem. Powiedziałem, że nie powinna mnie tak już nigdy zostawiać, że naraziła mnie na ogromny stres, co jest bardzo niewskazane przy moim nadciśnieniu tętniczym. A ona mi coś tylko gada, że w tym wieku to ja powinienem być na takie sytuacje przygotowany i np. mieć już swoje pieniądze, żeby zapłacić za zakupy. Bo to chyba już najwyższy czas, żeby w końcu pójść do pracy i zacząć zarabiać. Oczywiście nie dociera do niej argument, że mam dopiero 42 lata i jeszcze się swoje w życiu napracuję. Młodość jest po to, żeby się z niej cieszyć, a nie żeby zapieprzać jak wół i umrzeć przedwcześnie jak babcia Sabina, bo zapieprzała po dwanaście godzin dziennie.
Rozpisałem się trochę, bo wkurzony jestem strasznie i następnym razem powiem mamie, żeby to ona stanęła w kolejce, kiedy ja będę szukał mąki. Niech zobaczy sobie jakie to jest uczucie.
Tak, że ten… Wyżaliłem się i mogę już dać Wam przepis na te rogale.
PRZEPIS NA ROGALE WYTRAWNE Z FARSZEM TUŃCZYKOWO-POMIDOROWYM
Rogale wytrawne z farszem tuńczykowo-pomidorowym - składniki
Ciasto:
250 g masła
500 g maki pszennej jasnej
200 ml śmietany (ok. 18%)
1 łyżeczka soli, oregano i bazylii
Farsz:
tuńczyk z puszki (ok. 300 g)
3 cebule (ok. 250 g)
pomidory w puszce, krojone (400 g)
100 g tartego żółtego sera
do smaku: bazylia papryka słodka i ostra, sól, pieprz
Rogale wytrawne z farszem tuńczykowo-pomidorowym - wykonanie
Składniki na ciasto łączymy ze sobą i wyrabiamy aż ciasto aż przestanie się kleić do dłoni (około 7 minut). Zawijamy je w folię spożywczą i chowamy do lodówki na co najmniej godzinę, aż nieco stężeje.
W tym czasie robimy farsz. Cebulę kroimy w kosteczkę i dusimy na patelni. Gdy się zeszkli to dodajemy do niej pomidory, tuńczyka i przyprawy do smaku. Dusimy, aż płyn znacznie odparuje. Wyłączamy i zostawiamy do wystygnięcia. Gdy wystygnie, to do zimnego farszu dodajemy starty ser i mieszamy.
Wyjmujemy z lodówki ciasto, dzielimy na 4 części, każdą część wałkujemy w okrąg i dzielimy na 4 części. Na każdą część nakładamy farsz i zawijamy rogala. Pieczemy 30 minut w 180 stopniach. Można jeść na ciepło lub na zimno.
Jeśli zostanie Wam trochę farszu to z powodzeniem możecie wykorzystać go jako sos do makaronu.
hahaha Świetny tekst. :D Ja nie znoszę, kiedy mnie zostawiają przy kasie, bo ja to w ogóle unikam zakupów, jak mogę. Wchodzę do sklepu i po sekundach pary marzę, by już wyjść. :D Przepis rewelacyjny, bardzo chętnie wypróbuję. Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńCiekawy przepis. Wykorzystam napewno!
OdpowiedzUsuń