Poduszeczki z ciasta francuskiego z farszem szpinakowo-pieczarkowym
Czasami rano, jadąc do pracy, udaje nam się wyrobić na warszawski „ekspres nr 7” (czyli linię E-7). Od momentu kiedy do niego wsiadamy, autobus zatrzymuje się raptem na 4 przystankach, a poza tym gna, jak szalony.
Na przedostatnim przystanku wsiada cała armia ludzi (Wołomin, Ząbki, Wyszków i co tam jeszcze po tamtej stronie Warszawy jest). Już któryś raz z kolei zauważyliśmy pewnego charakterystycznego pana. Wiek ok. 40 lat, aparycja dewoty, fotochromy na nosie, plecak prawie ze stelażem na grzbiecie, odzienie typowego siedemdziesięciolatka (żeby nie było, że coś do człowieka mamy, próbujemy jedynie wiernie oddać tło wydarzeń). W autobusie ciasno, jak w puszce szprotek w oleju. Palca nie ma gdzie wsadzić. Rzeczony pan, zgodnie z tradycją, wpada do pojazdu. Jak zawsze, ostatnie drzwi przegubowca (wiadomo: schodki, siedzenia bokiem, przodem, tyłem). Staje na tychże schodkach, zaczyna zdejmować plecak, autobus rusza, pan chwieje się na wszystkie strony, walczy z bagażem, grzebie w nim, kołysze się, łapie rurek, znowu grzebie, zdejmuje czapkę, zakłada, zdejmuje, wkłada do plecaka, buja się, łapie rurkę, grzebie, buja się, wyjmuje wymiętoszone kartki, buja się, zasuwa plecak, znowu się kołysze, łapie rurkę, rozkłada kartki, puszcza rurkę, faluje, grzebie w kartkach, znowu rurka, kartka, rurka, bujanie, kartka… Ufff… udało się, łapie rurkę… czyta… puszcza rurkę… przekłada kartki czegoś, co ma wewnątrz tego wymiętoszonego pliku, żegna się, bije w pierś, kołysze, łapie rurkę, mea culpa, leci na współpasażerów, rurka, książeczka do nabożeństwa, przechyla się człek niebezpiecznie do tyłu, autobus hamuje, koleś leci do przodu, książeczka upadła, szuka jej między nogami innych pasażerów, znajduje, otrzepuje, grzebie w plecaku, wyjmuje czapkę, wkłada na głowę, wraca do czytania, znowu zdejmuje to nakrycie z łepetyny, bije się w pierś, łapie rurki. Nagle… przerażenie w oczach… przystanek końcowy. Zakłada czapkę, grzebie w plecaku, autobus zakręca, bykiem wpada w brzuch faceta siedzącego nieopodal – przepraszam brak, facet niemal lewituje, lata od lewa do prawa, bo ciągle grzebie w tym plecaku. Ufff… Udało się! Upchał papierzyska w plecaku, zasunął go, wetknął czapkę na głowę, zapiął kurtkę, złapał rurkę… Autobus się zatrzymał, drzwi otworzono, facet wyskoczył jak filip z konopi, mając w głębokim poważaniu innych pasażerów. O i tak moi mili. Najprawdopodobniej proceder powtarza się codziennie. My widzieliśmy to już po raz trzeci. A pan chyba nie modli się zbyt żarliwie, bo ryzykuje życiem każdego dnia…
Ale właściwie to my nie o tym chcieliśmy. Bo jest jeszcze jeden szczegół. Ostatni razem panu z kieszeni kurtki wystawał rulon ciasta francuskiego. A my właśnie szukaliśmy pomysłu na jakąś kolację, co by tak na szybko zrobić po powrocie z pracy do domu. No i właściwie pomysł powstał sam, jak tylko zobaczyliśmy to ciasto francuskie. Można je nafaszerować czymkolwiek, czym się chce. Nam akurat do głowy przyszedł farsz ze szpinaku i pieczarek.
PRZEPIS NA PODUSZECZKI Z CIASTA FRANCUSKIEGO Z FARSZEM SZPINAKOWO-PIECZARKOWYM
Poduszeczki z ciasta francuskiego z farszem szpinakowo-pieczarkowym - składniki
ciasto francuskie *
300 g pieczarek
1 duża cebula
3 duże ząbki czosnku
220-250 g szpinaku **
40 g startego sera żółtego
sól, pieprz
jajko do posmarowania
* możecie zrobić samemu, ale z powodzeniem również nada się takie ze sklepu
** może być świeży lub mrożony
Poduszeczki z ciasta francuskiego z farszem szpinakowo-pieczarkowym - wykonanie
Poduszeczki z ciasta francuskiego z farszem szpinakowo-pieczarkowym - wykonanie
Pieczarki ścieramy na tarce i podsmażamy na patelni razem z cebulą pokrojoną w kosteczkę. Dodajemy wyciśnięty czosnek, przyprawiamy solą i pieprzem. Dusimy kilkanaście minut. Jeżeli używamy mrożonego szpinaku to dusimy aż całą woda odparuje. Wyłączamy i zostawiamy do wystygnięcia. Gdy wystygnie, to do zimnego farszu dodajemy starty ser i mieszamy.
Ciasto francuskie możemy oczywiście zrobić sami. Ale jest z tym sporo roboty. Można równie dobrze kupić gotowe ciasto w sklepie. Rozwijamy więc płat gotowego ciasta. Taki standardowy wymiar płatu to 42 x 24 cm. Dzielimy ciasto wzdłuż każdej krawędzi na 3 kawałki, tak żebyśmy w sumie otrzymali 9 kawałków 14 x 8 cm. Z brzegu każdego kawałka nakładamy farsz i przykrywamy go wolnym kawałkiem, bez farszu. Nie wiem czy dostatecznie jasno się wyrażam, więc przedstawiam rysunek schematyczny.
Zaklejamy krawędzie (my zrobiliśmy to widelcem), układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, smarujemy rozbełtanym jajkiem i pieczemy 15 minut w 220 stopniach.
Jeżeli zostanie wam trochę farszu to można do niego dodać trochę śmietany i będziecie mieć doskonały sos do makaronu.
Smacznego!
Polecamy również nasz przepis na babeczki z ciasta francuskiego z łososiem, szpinakiem i fetą.
Super już mi się podoba zrobię,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń