Pasztet smarowny pomidorowy
Lato powoli chyli się ku końcowi, ale pogoda nas wciąż rozpieszcza. Każdą wolną chwilę warto zatem spędzić tak, żeby jesienią było co wspominać i za czym tęsknić do następnego lata. Rower, grill, piknik czy po prostu leniwe wylegiwanie się na słońcu. Co kto lubi, każdy znajdzie coś dla siebie. Dzisiaj chcielibyśmy napisać kilka słów właśnie o pikniku. Ta forma wypoczynku znowu zaczyna zyskiwać popularność. No bo w końcu co może być lepszego od leniwego obiadu na świeżym powietrzu? Może tylko leniwe śniadanie, obiad i kolacja na świeżym powietrzu – jeśli dostatecznie wcześnie wyruszymy na piknik.
Co zatem zabrać na taki wymarzony piknik? Tym razem nie skupimy całej uwagi na jedzeniu. Jedzenie jest w zasadzie dowolne, zabierzecie to, co najbardziej lubicie. Zasada jest tylko jedna: musi to być coś, co od razu nadaje się do spożycia. Bez konieczności podgrzewania, obróbki termicznej czy jakiejkolwiek innej. W końcu na pikniku chcemy odpocząć, a nie znowu siedzieć w garach. Zatem w grę wchodzą wszelakie sałatki (bez których prawdziwy piknik nie może się obejść), napoje, konserwy, pieczywo, wyroby mięsne takie jak kiełbasy czy wędliny. Może też być np. chłodnik – doskonale gasi pragnienie i zaspokaja głód. Dzisiaj jednak bardziej chcielibyśmy zwrócić Waszą uwagę na przedmioty, bez których piknik udać się nie może. To, co napiszemy może się wydać oczywistością, ale warto sporządzić sobie taką listę i po kolei wykreślać rzeczy, które już mamy przygotowane. Bo zapomnienie chociażby jednej z nich może prowadzić do niepotrzebnej frustracji i dobrze zapowiadający się piknik będziecie wspominać niezbyt miło.
1. Kosz piknikowy. Oczywista oczywistość i podstawa podstaw. Tutaj możemy do sprawy podejść tradycyjnie lub nowomodnie. Tradycyjnie możemy spakować jedzenie w zwykły duży wiklinowy kosz, taki jak na wsiach zabiera się na zakupy. Ostatnio coraz częściej też w mieście spotyka się takie koszyki, bo moda na tradycję wraca. I dobrze. Można też kupić specjalny nowomodny kosz piknikowy. To taki pleciony kosz w kształcie walizki. Ma on swoje wady i zalety. Zdecydowaną zaletą jest to, że ma on specjalne kieszonki i przegródki na wszystko: kieszonki na przyprawy, osobne wsuwki na sztućce, mocowanie na szelki na talerze, itp. Ogólnie wszystko co zabrać trzeba ma tam swoje osobne miejsce. Wadą jest to, że zwykle te kosze-walizki są ciężkie i dość drogie.
2. Plecak. Nie wszystko zmieścimy w koszu. Cięższe rzeczy warto przełożyć do plecaka, będzie lżej i wygodniej, bo na plecach nie odczujemy tak bardzo ciężaru jak w rękach. Obecnie można dostać także plecaki specjalnie przeznaczone na piknik. Funkcjonalnie wyglądają tak samo jak wspomniane wcześniej piknikowe walizki. Ich zaletą jest to, że na plecach wszystko transportuje się łatwiej, jednak wadą jest brak romantyczności, którą ma taka walizka czy kosz. A w końcu poza jedzeniem liczy się też cała oprawa pikniku.
3. Przenośna lodówka. Ważna rzecz. W końcu czy jest tutaj ktoś kto lubi latem pić zagrzany na słońcu kompot czy inne napoje, które z definicji powinny nas chłodzić i orzeźwiać? Jeśli nie mamy takiej lodówki to można wykorzystać zwykłą torbę termiczną (często dostępną w sklepach na dziale mrożonek), wypełnić jedzeniem, a na górę położyć wkłady chłodnicze (zimno spływa w dół)
4. Koc. Kolejna oczywistość, ale jeśli o tym zapomnimy to Wasz piknik nie będzie mógł się udać. Duży koc, największy jaki macie. Musi się na nim zmieścić zarówno jedzenie jak i wszystkie osoby biorące udział w pikniku. Dostępne są specjalne koce piknikowe. W górnej warstwie składają się z gęsto tkanej wełny, a od spodu podszyte są wodoodporną tkaniną. Ale wystarczy również jak pod zwykły koc jakim dysponujecie położycie płachtę folii. Może to być nawet prosta, tania i łatwo dostępna w marketach budowlanych folia malarska.
5. Ochrona przed słońcem. To już nie wydaje się takie oczywiste, a jest znacznie ważniejsze od wszystkich powyższych (i poniższych również) punktów. Bo tym razem nie chodzi o wygodę, ale o Wasze zdrowie. Wybierając się na piknik przed wszystkim musimy wyposażyć się w krem lub olejek ze stosownym filtrem chroniącym nas przed słońcem. Dobrym pomysłem są też przeciwsłoneczne okulary czy słomkowy kapelusz. Prę godzin w pełnym słońcu bez żadnej ochrony może mieć tragiczny finał, pamiętajcie o tym.
6. Gry i zabawy. W końcu nie samym jedzeniem człowiek żyje. Jeżeli chcemy spędzić na pikniku kilka godzin to warto pamiętać o jakiejś rozrywce. A tego jest w bród. Jeżeli lubimy wysiłek intelektualny to warto pomyśleć o kartach czy grach planszowych. Natomiast jeżeli bardziej stawiamy na aktywność fizyczną to idealna będzie jakaś piłka, badminton, a nawet zapomniany już dzisiaj latawiec.
7. Deska do krojenia. Niby konieczna nie jest, ale pamiętajcie, że na pikniku warunki są raczej spartańskie. Więc o wypadek z nożem nie trudno. Zatem im lepsze warunki sobie zapewnicie tym mniejsze prawdopodobieństwo, że wrócicie do domu z pociętymi palcami. Generalnie propagujemy używanie solidnych desek drewnianych, ale na pikniku o wiele lepiej sprawdzi się cienka plastikowa. Jest lżejsza i wygodniej ją transportować.
8. Nóż do chleba. Tak samo jak deska nie jest konieczny, ale również ułatwi życie. Takim długim ząbkowanym nożem o wiele łatwiej kroić pieczywo w trudnych warunkach. Ewentualnie można zabrać chleb (czy wędliny) już pokrojony i poporcjowany.
9. Sztućce. O tym też chyba nie trzeba wiele pisać, rękoma nie wszystko da się zjeść. Można tylko się zastanawiać czy zabrać ładne i wygodne w użyciu normalne domowe sztućce, czy niezbyt eleganckie i często łamiące się plastikowe. Zaletą plastikowych jest to, że są lekkie, czyli łatwiejsze w transporcie i nie trzeba ich myć. Są po prostu jednorazowe. My jednak, mając na uwadze środowisko naturalne, staramy się ograniczać używanie przedmiotów jednorazowego użytku.
10. Talerze. Najłatwiej byłoby zabrać płaskie papierowe talerze. Są tanie, nie ważą prawie nic, wszędzie można je schować. Nie dajcie się jednak zwieść pokusie. Takie talerze są bardzo niewygodne. Odkształcają się i jeśli nie zapewnicie im sztywnego, płaskiego podłoża to jedzenie z łatwością może wylądować na kocu lub trawie. Lepiej, mimo że więcej z tym zachodu, zabrać z domu szklane talerze. Można je jedną ręką trzymać, a drugą z nich jeść.
11. Szklanki, kubki i inne naczynia do picia. Często zapominany element piknikowego wyposażenia. A przecież nie każdy lubi pić prosto z butelki czy termosu. I tutaj znowu zdecydujcie: szklane czy plastikowe. Jeżeli macie dużo miejsca to oczywiście ceramiczne/szklane. Jeżeli jednak liczy się dla Was każdy gram i każdy centymetr to lekkie i tanie kubki plastikowe też będą dobre.
12. Przyprawy. Zdecydowanie niedoceniany i często ignorowany element piknikowego wyposażenia. Każdy ma swój smak i warto dać uczestnikom pikniku możliwość doprawienia jedzenia po swojemu. Raczej nie zalecamy zabierania szklanych pojemników z przyprawami z kuchennych półek. Zdecydowanie lepsze będzie przesypanie przypraw do plastikowych pojemniczków lub po prostu zabranie ich w papierowych opakowaniach, takich w jakich są sprzedawane w sklepach.
13. Otwieracz. Niby niekonieczny element piknikowego kosza. Można się bez niego obejść. Pewnie każdy facet otworzyłby butelkę przy pomocy kamienia czy patyka. Ale nie każda kobieta zna takie sposoby. Warto więc, na wszelki wypadek, otwieracz mieć. Nie jest duży, wiele miejsca nie zajmie.
14. Pojemniki na żywność. Właśnie, w czym transportować te wszystkie sałatki, kompoty i inne piknikowe smakołyki? Słoiki nie są zbyt praktyczne ze względu na swoją wagę. Warto zatem pomyśleć o plastikowych pojemnikach. Obecnie ich wybór jest tak ogromny, że każdy z powodzeniem znajdzie coś dla siebie. Bez problemu można nawet kupić hermetyczne pojemniki na płyny.
15. Termos. Zdecydowanie niedoceniana rzecz. Dawniej niezbędna na każdej wyprawie, dzisiaj już prawie zapomniana. A przecież po przyjemnym piknikowym obiedzie warto byłoby napić się kawy. Ale kto lubi zimną kawę? Dlatego właśnie termos Was uratuje. Wlana tam kawa utrzyma ciepło przez wiele godzin. Ale termos nie tylko ciepła pilnuje. Ogólnie utrzymuje temperaturę przechowywanych w nim rzeczy. Zatem może po obiedzie mielibyście ochotę na deser w postaci lodów? Tutaj znowu termos Was uratuje. Pamiętajcie o termosie!
To taka podstawowa lista. Można pewnie by jeszcze wiele do niej dopisać, ale te rzeczy, które się na niej znalazły są najważniejsze. Warto o nich pamiętać, a wtedy o Waszych piknikach będą krążyły legendy. Jednak nie tylko teoretyzować potrafimy. Mamy zatem dla Was również przepis na fantastyczny smarowny pomidorowy pasztet, który zrobi furorę na pikniku. Taki podwójnie pomidorowy, bo i z przecierem i z suszonymi pomidorami.
Bo ogólnie konserwy są wdzięczną przekąską piknikową. Gotowe do spożycia od razu po otwarciu, łatwe w transporcie. Jednak sklepowe konserwy bardzo często pozostawiają wiele do życzenia. O ile w przypadku konserw rybnych w miarę łatwo po otwarciu zweryfikować ich zawartość, o tyle przy rzeczach mocno zmielonych, jak właśnie np. pasztet, o taką weryfikację wzrokową znacznie trudniej. W takiej konserwie może się znajdować dosłownie wszystko, a głównie jest to tzw. MOM czyli skrawki mięsne mechaniczne oddzielone od kości. Smak może i taki MOM ma, ale wartości odżywczych żadnych. Warto więc pokusić się o dwie rzeczy: jeżeli jesteście z tych mniej chętnych do kuchennej pracy to chociaż czytajcie etykiety. I wybierajcie te konserwy, które mają wysoką zawartość mięsa, a mało dodatków. Natomiast jeżeli jesteście ambitni to zachęcamy do zrobienia pasztetu samemu, według naszego przepisu. Wtedy ponad wszelką wątpliwość będziecie wiedzieć, co w takim pasztecie jest. A my możemy dać gwarancję, że Wasze kubki smakowe będą zaspokojone. Znajomi, których zabierzecie na piknik Wam tego nie zapomną.
PRZEPIS NA PASZTET SMAROWNY POMIDOROWY
Pasztet smarowny pomidorowy - składniki
1 kg ugotowanego mięsa z kurczaka (może być z rosołu)
0,5 kg wątróbki gęsiej
100 g kaszy manny
600 ml bulionu drobiowego (np. z gotowania mięsa)
2 jajka
2 łyżki oleju
sól, pieprz
200 g suszonych pomidorów
200 g koncentratu pomidorowego
2 łyżki słodkiej papryki
2 łyżki mieszanki przyprawowej "czubryca czerwona" (lub mieszanka rozmarynu, papryki słodkiej, papryki chili, pieprzu czarnego, cząbru, papryki ostrej, czosnku granulowanego, kozieradki i soli – bo z tego właśnie składa się ta mieszanka przyprawowa)
Pasztet smarowny pomidorowy - wykonanie
Ugotowane wcześniej mięso mielimy w maszynce do mielenia mięsa na oczkach 3 mm lub mniejszych. Wątróbkę dokładnie oczyszczamy i smażymy na oleju. Po ostudzeniu również mielimy w maszynce. Do gorącego bulionu dodajemy kaszę manną i odstawiamy na 10 minut. Mięso i wątróbkę przekładamy do miski, wlewamy bulion z kaszą, przyprawy oraz sól i pieprz do smaku i miksujemy blenderem na gładką masę. Dodajemy jajko oraz koncentrat pomidorowy i miksujemy jeszcze przez chwilę, aż połączy się z masą. Na koniec dodajemy posiekane drobno suszone pomidory i mieszamy łyżką. Przekładamy do słoiczków i pasteryzujemy.
Zastosujemy wielokrotną pasteryzację według Jakuba Kuronia:
Słoje o wielkości 500 ml (i mniejsze) gotujemy wraz z zawartością 60 minut. Następnego dnia pasteryzację powtarzamy, ale już tylko przez 40 minut. Trzeciego dnia robimy to samo przez 30 minut.
Przy słojach 1 litrowych czas ten wynosi odpowiednio 90, 60 i 45 minut. Przy większych słojach, o pojemności 1,5 litra: 120, 80, 60 minut.
Pierwsza pasteryzacja daje nam trwałość produktu do 1 miesiąca, przy konieczności przechowywania w temperaturze poniżej 10 stopni. Druga przedłuża trwałość do 6 miesięcy, ale nadal przy konieczności trzymania w niskiej temperaturze. Trzecia natomiast pozwala przechowywać produkt również 6 miesięcy, ale już nawet bez chłodzenia (czyli np. w kuchennej szafce).
ciekawy [przepis na pewno wykorzystam
OdpowiedzUsuńBłonnika to ma pewnie masę. Do tego witaminy. Przepis na naprawdę coś zdrowego a do tego można to przechować. Ciekawa jestem jak długo mogłabym to przechowywać.. ?
OdpowiedzUsuńCiężko kupić gęsią wątróbkę, jaką można zastąpić? Z indyka, wieprzowa?
OdpowiedzUsuń