Jajko Sureau
Na trop tych jajek wpadłem wiele lat temu. Opowiem wam związaną z tym historię, bo jest bardzo ciekawa. Pracowałem wówczas w Archiwum Głównym Akt Dawnych. W zasadzie sam nie wiem co tam robiłem. Przekładałem papiery z miejsca na miejsce. A jak sama nazwa mówi mieszczą się tam wszelakie możliwe akta. Wszelkie stare dokumenty, które zostały zachowane. Okazało się, że znajduje się tam również najstarszy spisany zachowany polski przepis kulinarny. Z 1783 roku. Nawet nie wiecie jaka radość ze mnie tryskała jak ów dokument wpadł w moje łapki. Miałem z nim nieco problemów, bo spisany był po łacinie. Na szczęście na tyle nie jest mi to obcy język, że wielki nagłówek pisany ozdobnymi literami od razu rzucił mi się w oczy. Ovi Sureau. Czyli jajko Sureau. Czym to jest? Musiałem to wiedzieć, więc od razu zupełnie nielegalnie schowałem teczkę z tym przepisem pod ubranie i udałem się na przerwę obiadową. To znaczy schowałem się w jakimś spokojnym miejscu i zacząłem czytać.
A czym właściwie były te jajka? To po prostu jajka w koszulkach podawane na pszennej bułce z francuskim serem z pleśniową skórką, roszponce i oblane konfiturą z czarnego bzu. Mnich Sureau sam przygotowywał wszystko: sam wypiekał bułki pszenne, sam produkował ser na modłę francuską, roszponkę miał z własnego ogródka i konfiturę z własnego czarnego bzu również sam robił.
I dochodzimy już do sedna. Po kilku latach postanowiłem odtworzyć przepis mistrza Sureau. Nie robiłem sam konfitury, nie robiłem sam sera, roszponki sam też nie sadziłem. Mogłem sam zrobić pszenną bułkę, ale uznałem, że zwykła tradycyjna kajzerka spisze się doskonale.
Zatem oto czego potrzebujemy:
kajzerka
trochę roszponki
francuski ser Carré de l'Est (taki kremowy z pleśniową skórką)
jajko
konfitura z czarnego bzu
Kajzerkę podgrzewamy lekko w piekarniku, aż będzie lekko ciepła i lekko chrupka. W międzyczasie robimy jako w koszulce (z TEGO przepisu). Na ciepłej bułce kładziemy kilka cienkich plasterków sera, na to roszponkę, a na górę jajko. A na jajko porcję konfitury.
Jezusku przenajświętszy, nawet nie wiecie jakie to jest genialne połączenia smaków! Szczerze wam powiem, że już dawno nie jadłem czegoś tak pysznego. Takie śniadanie to jest śniadanie!
A teraz dla wszystkich, którzy dotarli do końca tego wpisu mam jeszcze jedną informację: całą historię o mnichu Sureau wymyśliłem :) Ot tak, bo musiałem jakąś legendę stworzyć do potrawy, którą wymyśliłem :) Prawdą jest, że pracowałem w Archiwum Głównym Akt Dawnych. Ale cała reszta jest wymyślona. Krótka historia jest taka, że wstałem w weekend bardzo rano, przed 6 rano, bo miałem sporo pracy. Porobiłem coś co miałem zrobić i zrobiłem przerwę na śniadanie. Pomyślałem, że zrobie Madzi coś fajnego. I wymyśliłem właśnie te jajka. Zrobiłem kawę, zrobiłem śniadanie i poszedłem budzić Madzię. Bardzo jej smakowało :) A sureau to po prostu po francusku czarny bez.
Smacznego!
---------------------------------------------------------------------
Chcesz dostawać moje przepisy prosto na e-mail? Wpisz swój adres z prawej strony w okienko "Przepisy prosto na twój e-mail!". Od tej pory żaden przepis Ci nie umknie :)
Trafiłam tutaj przypadkiem, ale muszę przyznać, że świetnie pan pisze :) Jajko z pewnością trafi na mój stół!
OdpowiedzUsuńCieszę się i zapraszam częściej :)
UsuńŚwietna historia^^ Przez moment (ale bardzo krótki) nawet się zastanawiałam co też w tych Aktach Dawnych robił taki świetny przepis... ale doczytałam do końca :D Super wygląda ta bułka z tymi dodatkami. Może i ja któregoś dnia będę chciała zaskoczyć takim wymyślnym śniadaniem, wówczas chętnie sięgnę do Twojego przepisu :)
OdpowiedzUsuńHeh, w tym Archiwum nie takie rzeczy były. Nawet gdybym faktycznie tam znalazł ten przepis to wcale by mnie to nie zdziwiło :) Tam są przechowywane wszelakie stare pisma. Wszystko co możesz lub nawet nie możesz sobie wyobrazić :)
UsuńA ja się cieszę, że dotarłam do końca i że historia jest wymyślona, bo już chciałam krzyczeć. :) Pierwszy przepis kulinarny, polski, spisany, to przepis Mikołaja Reja na ćwikłę :) W "Żywocie człowieka poćciwego" - 1558. A pierwsza polska książka kucharska to rok 1682.
OdpowiedzUsuńAle się okazało, że się niepotrzebnie denerwuję. :) A historia (a raczej obie) urocza :)
Nie mówiąc już o połączeniu sera pleśniowego z czarnym bzem.. zazdraszczam nieco Madzi.
No widzisz, a ja taki nieoczytany i niewykształcony :) To znaczy o Compendium Ferculorum wiedziałem, ale nie sądziłem, że ktokolwiek jeszcze o tej księdze pamięta. Nooo, zaimponowałaś mi :) Wpadnij kiedyś do nas na śniadanie czy obiad :)
UsuńA ja zaglądam tutaj ciągle ,żeby się pośmiać.Zaczynałam podejrzewać,że coś jest nie tak ,jak tak dużo Pan rozumiał po łacinie :).Nie mogłam jakoś w to uwierzyć.
OdpowiedzUsuńAle muszę też powiedzieć,że jest tutaj dużo fajnych przepisów :).
E tam, akurat chodziłem do szkoły średniej, w której była łacina :) Akurat ja się nie uczyłem, ale możliwość była. Więc mógłbym rozumieć ewentualnie :) I zapraszam tutaj częściej.
UsuńBardzo mi sie ta historia o mnichu podobala.
OdpowiedzUsuń