Spaghetti aglio olio e peperoncino
Czas na spaghetti aglio olio e peperoncino, czyli z czosnkiem i papryczką chili. Konkretny pikantny smak. Aaahh, polubiłem to! :) Pyszne i absolutnie proste w przygotowaniu. Zatem przepis i spać lecę, bo północ dochodzi teraz, gdy to piszę.
makaron spaghetti
kilka łyżek drobno posiekanej natki pietruszki
4 ząbki czosnku
pół papryczki chili
szczypta soli
szczypta soli
oliwa do smażenia
Makaron gotujemy al dente (my mamy taki zwyczaj, że gotujemy 2 minuty krócej niż jest podane na opakowaniu i to naprawdę jest dobry zwyczaj).
W tym, czasie podsmażamy na oliwie czosnek, chili i natkę. Makaron prosto z garnka, jeszcze taki ociekający trochę wodą, wyjmujemy specjalną łyżką (lub czymkolwiek chcemy) i wrzucamy na patelnię. Mieszamy wszystko, solimy do smaku, smażymy jeszcze kilka chwil i gotowe. Podajmy :)
Prawdziwe aglio olio e peperoncino ma chyba, jeśli się nie mylę, mniej czosnku, a więcej chili. Więc jeśli wolicie mocno pikantne to zwiększcie dawkę papryczek. I na koniec dobra rada, która może wydać się oczywistą oczywistością, ale chcę o tym wspomnieć. Kupujcie dobry gatunkowo makaron. Naprawdę jest kolosalna różnica w smaku. My teraz używamy wyłącznie włoskiego makaronu, a niedługo być może będziemy sami robić.
Tuż przed opublikowaniem tego postu dostało mi się trochę od Dobrawki, kumpeli mojej. Bo okazało się, że jest znawczynią makaronów wszelakich i twierdzi ona, że natka pietruszki to tutaj absolutnie nie ma miejsca. I generalnie czosnek i chili powinno się tylko przesmażyć na oliwie i wyjąć przed podaniem.
Bo podobno Włosi mają hopla na punkcie makaronów i trzymania się poprawności przepisów. Bo, jak twierdzi Dobrawka, takie wariacje nie koniecznie na temat potocznie nazywają "spaghetti vaffanculo" czyli w wolnym tłumaczeniu "spaghetti wsadź se w dupę", za przeproszeniem ;)
Czy na sali jest jakiś Włoch? Czy to prawda? :)
Tuż przed opublikowaniem tego postu dostało mi się trochę od Dobrawki, kumpeli mojej. Bo okazało się, że jest znawczynią makaronów wszelakich i twierdzi ona, że natka pietruszki to tutaj absolutnie nie ma miejsca. I generalnie czosnek i chili powinno się tylko przesmażyć na oliwie i wyjąć przed podaniem.
Bo podobno Włosi mają hopla na punkcie makaronów i trzymania się poprawności przepisów. Bo, jak twierdzi Dobrawka, takie wariacje nie koniecznie na temat potocznie nazywają "spaghetti vaffanculo" czyli w wolnym tłumaczeniu "spaghetti wsadź se w dupę", za przeproszeniem ;)
Czy na sali jest jakiś Włoch? Czy to prawda? :)
Smacznego!
AKTUALIZACJA (09.04.2014):
Zarzucono mi kilka rzeczy. Na przykład to, że nie opisałem procesu smażenia. To prawda. Była noc, ledwo na oczy widziałem jak ten post pisałem i mogłem to i owo pominąć. Teraz zresztą jestem przeziębiony, łeb m pęka, ledwo żyję, więc też pewnie bez sensu coś napiszę :) Ale co tam...
Więc czosnek siekamy na drobne kawałki. Chili też kroimy, tak jak lubimy. W paski, w kostkę, jak mamy fantazję to i gwiazdki możemy powycinać. I smażymy na oliwie. Ale musimy pilnować żeby nie spalić czosnku, bo wtedy do kitu wszystko będzie. Czosnek ma być złocisty, a nie przypalono-brązowy.
Ważna rzecz: nie dajemy pieprzu. Generalnie zasada we włoskiej kuchni jest taka: albo pieprz, albo pikantna papryka. I nie posypujemy serem. Sera nie ma. Tak naprawdę natki też nie dajemy, ale o tym pisałem już wcześniej :)
A tak naprawdę to nie powinno być chili tylko włoska papryczka peperoncino. Ma ona nieco inny smak niż chili. Jeżeli chcemy być aż tak dokładni. W ogóle ponoć super dobry przepis jest tutaj: KLIK (dla posiadaczy Facebooka). Chociaż i tam bym swoje trzy grosze dorzucił, bo moja szkoła mówi, że na oliwie z pierwszego tłoczenia się nie smaży. Jak poczuję się lepiej to może coś jeszcze tutaj dopiszę :)
AKTUALIZACJA (09.04.2014):
Zarzucono mi kilka rzeczy. Na przykład to, że nie opisałem procesu smażenia. To prawda. Była noc, ledwo na oczy widziałem jak ten post pisałem i mogłem to i owo pominąć. Teraz zresztą jestem przeziębiony, łeb m pęka, ledwo żyję, więc też pewnie bez sensu coś napiszę :) Ale co tam...
Więc czosnek siekamy na drobne kawałki. Chili też kroimy, tak jak lubimy. W paski, w kostkę, jak mamy fantazję to i gwiazdki możemy powycinać. I smażymy na oliwie. Ale musimy pilnować żeby nie spalić czosnku, bo wtedy do kitu wszystko będzie. Czosnek ma być złocisty, a nie przypalono-brązowy.
Ważna rzecz: nie dajemy pieprzu. Generalnie zasada we włoskiej kuchni jest taka: albo pieprz, albo pikantna papryka. I nie posypujemy serem. Sera nie ma. Tak naprawdę natki też nie dajemy, ale o tym pisałem już wcześniej :)
A tak naprawdę to nie powinno być chili tylko włoska papryczka peperoncino. Ma ona nieco inny smak niż chili. Jeżeli chcemy być aż tak dokładni. W ogóle ponoć super dobry przepis jest tutaj: KLIK (dla posiadaczy Facebooka). Chociaż i tam bym swoje trzy grosze dorzucił, bo moja szkoła mówi, że na oliwie z pierwszego tłoczenia się nie smaży. Jak poczuję się lepiej to może coś jeszcze tutaj dopiszę :)
---------------------------------------------------------------------
Chcesz dostawać moje przepisy prosto na e-mail? Wpisz swój adres z prawej strony w okienko "Przepisy prosto na twój e-mail!". Od tej pory żaden przepis Ci nie umknie :)
hahahhaha :D Dobre dobre :D
OdpowiedzUsuńsmaczny pomysł:)
OdpowiedzUsuńfatalny przepis , masa błędów
OdpowiedzUsuńJest to możliwe, nie jesteśmy specjalistami od włoskiej kuchni. A jakie to błędy? Co źle zrobiliśmy?
Usuńto nie jest alio : nie ma parmezanu, oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia, pieprzu, to jakiś przepis na nie wiadomo co :)
OdpowiedzUsuńParmezanu nie ma, bo nie występuje w tym przepisie. Oliwa jest podana w składnikach. A na oliwie z pierwszego tłoczenia się nie smaży, nie nadaje się do tego. A pieprz? Myślę, że rzecz gustu. W sumie również w aglio olio się z nim nie spotkałem.
UsuńPodstawowa zasada w kuchni włoskiej: Albo pieprz albo ostre papryczki. Wiem to prosto od Włochów wiec nie podlega to dyskusji :) No i parmezanu nie powinno byc w przepisie
OdpowiedzUsuń