Pierogi z kapustą i grzybami
Na zewnątrz gorąco jak w piekle, temperatura w cieniu przekracza 35 stopni, a my lepimy pierogi :) A co, lubimy to! :)
Akurat miałem sporo kiszonej kapusty, którą zresztą sam ukisiłem. Z młodej kapusty. Wyszła naprawdę smacznie. Madzia trochę się obawiała, że młoda kapusta nie bardzo nadaje się do kiszenia, ale to nie prawda. Nadaje się doskonale. Była rewelacyjna i objadałem się nią kilka dni. Miała również bardzo zaskakującą cechę: nie kończyła się! Poważnie. Tak jak napisałem - jadłem ją przez kilka dni, a jej w ogóle nie ubywało, wciąż było jej tak samo dużo jak na początku. Nie to żeby jakoś bardzo mnie to martwiło, po prostu trochę zastanawiało. W sumie takie jedzenie, które się nie kończy to ja zawsze mogę mieć :) Wpadliśmy zatem razem z Madzią na pomysł, że można tę kapustę przerobić na pierogi. Tym bardziej, że mieliśmy trochę suszonych grzybów, na które też nie mieliśmy zbytnio pomysłu. Zatem pierogi były idealnym pomysłem na pozbycie się zalegających produktów.
A mąkę na pierogi dostarczył mi sklep e-maka.pl, o którym już wiele raz ostatnio wspominałem. Większość moich ostatnich wypieków jest z ich mąk i jestem naprawdę zadowolony. Polecam wam sprawdzenie tego sklepu. Tym bardziej, że ceny mają jakieś takie przyjemnie niskie. A mąka wysokiej jakości.
Ale do rzeczy: najpierw farsz. Nie podam wam konkretnych proporcji, to nie ma większego znaczenia, to już od was i waszego indywidualnego smaku zależy czego chcecie dać więcej, a czego mniej. W każdym razie składniki, których ja użyłem: kiszona kapusta (nieco ponad pół kilo), suszone grzyby, pieczarki (około 300 g), natka pietruszki, sól, pieprz, czosnek suszony, suszona słodka papryka, papryczka chili.
Przede wszystkim potrzebna będzie naprawdę duża patelnia. Ja użyłem ogromnego woka. W sumie podejrzewam, że można też bez problemu po prostu w dużym garnku to zrobić. Może nawet wygodniej niż na patelni. W każdym razie kapusta musi być drobno poszatkowana. I wrzucamy ją na patelnię/do garnka. Potem drobno kroimy suszone grzyby (które wcześniej przez kilka/kilkanaście godzin musimy moczyć w wodzie żeby zmiękły). Nie wiem jakie konkretnie grzyby to były, ale to nie ma znaczenia raczej. Zostały nam z zeszłego roku z chodzenia po lesie. Pewnie jakieś resztki podgrzybków i prawdziwków - jeśli dobrze pamięcią sięgam. Grzybów nie mieliśmy niestety jakoś tak bardzo dużo, więc dodałem jeszcze trochę drobno pokrojonych pieczarek. I wszystko to w ślad za kapustą na patelnię. Drobno siekamy cały pęczek natki pietruszki i też dodajemy. I do smaku: trochę soli, pieprzu, suszonego czosnku i suszonej słodkiej papryki. Mamy też cały słoik suszonych papryczek chili więc żeby pierogi trochę mocy zyskały to jedną papryczkę przekroiłem wzdłuż i do farszu wsypałem pestki ze środka papryki. I przekrojoną paprykę wrzuciłem również żeby trochę poleżała. Musimy tylko pamiętać żeby później tę papryczkę znaleźć i wyjąć, żeby przypadkiem do pieroga jej nie zawinąć. No chyba, że chcemy atomowego pieroga zrobić :)
Na koniec dolewamy jeszcze szklankę wody i na małym ogniu dusimy to wszystko, tak żeby kapusta była naprawdę miękka. To może trochę potrwać, mi to około 1,5 godziny zajęło. Co jakiś czas oczywiście musimy mieszać. A jak się już zrobi to zostawiamy do całkowitego wystygnięcia i bierzemy się za ciasto.
500 g mąki pszennej typ 750
1 jajko
200 ml wody
1 łyżeczka soli
Składniki na ciasto łączymy ze sobą i wyrabiamy przez jakieś 10 minut, aż otrzymamy gładkie, elastyczne ciasto. Wałkujemy je dość płasko na blacie wysypanym mąką i wycinamy kółka. Można do tego użyć dowolnego przedmiotu, który mamy pod ręką, np. szklanki. Albo takiej szklanki na piwo, to wtedy pierogi będą nieco większe. Albo czego tam chcemy, aby okrągłe było :)
No i jak już kółka mamy wycięte, a farsz ostygnięty to nakładamy i lepimy :) To znaczy na połówkę każdego wyciętego kółka nakładamy niewielką ilość farszu, przykrywamy drugą połówką i zaciskamy brzegi żeby się skleiły. Niezbyt skomplikowane, ale trochę pracy z tym jest. Jak już wszystkie pierogi ulepimy to w dużym garnku gotujemy wodę (osoloną). I na wrzątek wrzucamy pierogi. Nie wszystkie na raz! Ja po 10 sztuk wrzucałem. I tak gotujemy je przez jakieś 3 minuty. Pierogi powinny po kolei wypływać nam na powierzchnię. Po tych 3 minutach wyjmujemy i wrzucamy kolejną porcję. I tak póki wszystkich nie ugotujemy. Ja wyjmowałem pierogi na durszlak żeby ociekły z wody, a dodatkowo żeby się nie sklejały to każdą wyjętą porcję przelewałem odrobiną oleju.
I nakładamy na talerz i zjadamy.
Przyznam szczerze, że ja osobiście wolę takie pierogi następnego dnia (lub jeszcze bardziej następnego), gdy odsmażam je sobie na rumiano na patelni z kawałkami kiełbaski i zeszkloną cebulą. Ale porcje takich ciepłych prosto w wody też zjadłem.
My z Madzią zrobiliśmy ciasto z podwójnej ilości składników, bo stwierdziliśmy, że sporo farszu mamy. Wyszło nam równo 50 pierogów i trochę (około 1/4) ciasta nam jeszcze zostało, bo już farsz się skończył. Ciasto zatem zamroziliśmy i będzie czekało na kolejne pierogi.
---------------------------------------------------------------------
Chcesz dostawać moje przepisy prosto na e-mail? Wpisz swój adres z prawej strony w okienko "Przepisy prosto na twój e-mail!". Od tej pory żaden przepis Ci nie umknie :)
O takich pierożkach mogę prawić same OCHy i ACHy :) Pysznie!
OdpowiedzUsuńAtomowy pierog hahaha Usmialam sie :)
OdpowiedzUsuńOj no ale slinka cieknie- trzeba by sie zebrac do zrobienia takich pierozkow bo juz dawno z kapusta nie jadlam.
Pozdrawiam serdecznie! Super blog! Sabina