Chałka z budyniem
Magda od kilku tygodni męczyła mnie o tę chałkę. Z budyniem w środku. Męczyła, męczyła i wymęczyła. Zrobiłem :) Wyszła niesamowicie! Taka mięciutka, rozpływała się dosłownie w ustach. A w sumie to nawet dwie chalki wyszły z tych składników, takie dwie duże chałki. Pyszniutkie :) A oto składniki:
Ciasto:
40 g drożdży
100 g masła
100 g cukru
600 g mąki pszennej
1 jajko
pół łyżeczki soli
1 opakowanie budyniu
mleko do posmarowania ciasta
Kruszonka:
2 łyżki mąki
1 łyżka cukru
1 łyżka masła
Zaczniemy od końca, a mianowicie od kruszonki. Otóż składniki na kruszonkę mieszamy i gnieciemy aż uzyskamy jednolitą, dość kruchą masę. Wkładamy do woreczka foliowego i chowamy do lodówki.
Teraz budyń. Ja użyłem waniliowego. Robimy go według instrukcji na opakowaniu, z tym wyjątkiem, że na opakowaniu pewnie będzie 500 ml mleka, a my bierzemy tylko 350 ml. Tak żeby był gęstszy niż zwykle. Odstawiamy zrobiony budyń, niech sobie stygnie.
Teraz zaczyn: do dużej miski (w której będziemy wyrabiać ciasto) wlewamy mleko, 150 g mąki i drożdże. Mieszamy łyżką i zostawiamy na jakieś 20 minut. W międzyczasie rozpuszczamy w rondelku masło. Jak się rozpuści to niech chwilkę przestygnie. Jak zaczyn wyrośnie to dodajemy do niego nasze rozpuszczone masło, jajko, cukier, sól i resztę mąki. Porządnie zagniatamy około 20 minut i zostawiamy do wyrośnięcia pod przykryciem w ciepłym miejscu na godzinę.
Potem dzielimy ciasto na 6 części (mniej-więcej po 180-190 g) i każdą część wałkujemy na długi wąski prostokąt. Przez środkek każdego prostokąta wzdłuż układamy budyń i rolujemy prostokąt w długi wałek. Otrzymujemy w rezultacie 6 wałków z budyniem w środku, z których zaplatamy dwie chałki. Gotowe chałki odstawiamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, przykrywamy ściereczką i czekamy kolejną godzinę.
Teraz przyszła pora na wyjęcie z lodówki kruszonki. Chałki bardzo obficie smarujemy mlekiem, bierzemy tarkę i na grubych oczkach ścieramy kruszonkę prosto na chałki.
Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni i pieczemy chałki 30 minut. Po upieczeniu będą dość miękkie i będzie je ciężko zdjąć z blachy więc pozwólmy im tam w spokoju leżeć z godzinę, może dwie.
A tak dla formalności dodam, że inspirację na tę chałkę wziąłem ze strony http://www.domowe-wypieki.pl/
---------------------------------------------------------------------
Chcesz dostawać moje przepisy prosto na e-mail? Wpisz swój adres z prawej strony w okienko "Przepisy prosto na twój e-mail!". Od tej pory żaden przepis Ci nie umknie :)
ale duża i piękna!
OdpowiedzUsuńwłaśnie upiekłam drożdzówke z Twojego blogu...chałkę juz wpisuje do ulubionych,bo wyglada smakowicie:)
OdpowiedzUsuńczuję się zachęcona! i to bardzo :) uwielbiam takie chałki :)
OdpowiedzUsuńmusi być pyszna!
OdpowiedzUsuńmoje ślinianki zaczęły mocniej pracować, gdy zobaczyłam Twoje zdjęcia:)
ładnie zapleciona :)
OdpowiedzUsuńChałki uwielbiam, ale - wierz lub nie - pierwszy raz widzę taką nadzianą. Prezentuje się znakomicie i jestem pewna, że równie wspaniale smakuje :)
OdpowiedzUsuńRewelacja, chałka z piekarni jest dobra sama w sobie, a co dopiero domowa z budyniem! :)
OdpowiedzUsuńupiekłam i stwierdzam że jest pyszna :)
OdpowiedzUsuńSmakowo - rewelacja! Tylko nie wiedzieć dlaczemu wylazł mi maluci zakalec :(
OdpowiedzUsuńA nawet powiem, że za pyszna dla osób, które dbają o wagę ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, zakalce są niezależne od czegokolwiek, czasami po prostu się robią. Ale dobrze że ci smakowo wyszło :)
OdpowiedzUsuń