Chleb pszenno-żytni
Wiele razy wspominałem na blogu, że jestem wielkim fanem zwykłego, prostego pszennego pieczywa. Im pieczywo bardziej tętni glutenem, tym lepiej. Ot, taki po prostu mam gust. Nie bardzo przepadam za żytnimi chlebami. Wolę te pszenne. Białe pieczywo to jest właśnie to, co lubię. Ale czasami, raz na jakiś czas, niezbyt często, nachodzi mnie ochota na zjedzenie chleba żytniego. Miewam czasami takie kaprysy. I właśnie teraz miałem ten moment. Tak sobie pomyślałem, że mam ochotę na kanapkę z chlebem żytnim. Chleb żytni najlepiej współpracuje z zakwasem, z drożdżami raczej kiepsko. Ale jak bym zaczął robić chleb na zakwasie, to pewnie skończyłbym dobę później (taki chleb potrzebuje bardzo długiego wyrastania) i cała ochota by mi minęła. Musiałem zatem opracować jakąś sensowną recepturę na drożdżach. Dodatkowo, co zawsze zniechęca mnie do robienia chlebów żytnich, fatalnie się je wyrabia, ciasto jest bardzo klejące. Musiałem więc również opracować sposób na ciasto, które nie będzie się kleiło.