Sos meksykański
W dzisiejszym wpisie chcielibyśmy przedstawić Wam sos meksykański. Od razu, zanim jakiś znawca tematu zrobi nam awanturę, wyjaśniamy, że prawdopodobnie z Meksykiem ten sos nie ma nic wspólnego. Nie mamy pojęcia o kuchni meksykańskiej (poza tym, że ze dwa razy byliśmy w meksykańskiej knajpie). Ale, że jest czerwony, do tego z papryką i fasolą to tak jakoś nam się skojarzyło i stąd ta nazwa. Ale zanim przejdziemy do przepisu, chcielibyśmy opowiedzieć Wam nieco o Meksyku. Oczywiście o samym Meksyku, tak samo jak i o jego kuchni, pojęcia nie mamy, ale za to będziemy się bardzo starać.
Zacznijmy może od kilku znanych w całym Meksyku cytatów:
Ja tu widzę niezły Meksyk...
Prezydent Meksyku podczas wizyty w Polsce
Ichaaa Ichaaa Patataj Patataj.
Słynne powiedzenie Meksykańskiego Kowboja
Mamy tu Meksyk, o jakim nawet nie śnisz...
Zespół 52 Dębiec o Meksyku
Stany Zjednoczone Meksyku to państwo w Ameryce Północnej, graniczące od północy z USA, a na południu z kilkoma innymi nadbrzeżnymi państwami. Z braku innych kandydatów został ogłoszony największym krajem Ameryki Środkowej.
Na samym początku w Meksyku żyli Aztekowie, ale wyginęli, bo, jak donoszą hiszpańskie kroniki – zbyt wielu ludzi składali w ofierze. Prawda jest taka, że to prawdopodobnie Hiszpanie ich złożyli w ofierze, żeby zabrać im złoto. Później zwalili winę na Azteków, żeby się nie wydało jacy z nich sadyści i barbarzyńcy.
To oni (Aztekowie) zostawili te rzeźby i malowidła, którymi podniecają się grubi turyści w kapeluszach i sandałkach, z aparatem w ręku. Rozwinęli rolnictwo i – skubani – wymyślili własną mitologię (Aztekowie, nie grubi turyści).
Na kraj najechali Hiszpanie (jak wspomnieliśmy wcześniej). Nie podbili terenów, bo właściwie to do nikogo one nie należały, ale osiedlili się, zrobili sobie z kraju duplikat Hiszpanii, namieszali i zostawili. Meksyk stał się hiszpańskim wicekrólestwem, które zajmowało całą Amerykę Północną.
Dość późno się opamiętali obywatele Meksyku, bo dopiero około XVII w. postanowili walczyć o niepodległość. Odzyskali ją, kosztem wielkości kraju i stali się wolni. Potem walczyli jeszcze z sąsiadami, z każdym z osobna, próbowali rewolucjonizować co się dało, aż do uchwalenia konstytucji. Od tej pory w kraju nastała prezydentura.
Kraj podzielony jest na stany, z czego najważniejszy (obejmujący stolicę) jest jednym z mniejszych. Nie przeszkadza to jednak w tym, by mieszkali tu prawie wszyscy Meksykanie.
Meksyk ściśnięty jest między USA a Gwatemalą i Belize, wypchnięty pod małe wyspy, prawie pod Amerykę Południową. Oblany jest wodą z każdej strony. Jest tu parę gór i paręnaście pagórków, na których rosną kaktusy i hodowane są papryczki chili (chociaż niektórzy twierdzą, że papryczki chili rosną w Chile). Pod Zatoką Meksykańską rosną lasy deszczowe, w których gwiazdy zza miedzy kręcą teledyski.
Jeśli chodzi o klimat to jest tu ciepło i duszno, pustynia goni pustynię, a półpustynia – półpustynię. Przechodząc jeden step, widzisz drugi. Nawet rzeki nie dają orzeźwienia, a bliskość gór za cholerę nie chce pomóc. Puszką Pandory jest odległość od równika, trochę mała.
Najliczniejszą zwierzyną są pająki, na czele z tarantulami. Miłe są i mają rozmiar ludzkiej pięści. W przypadku udziabania, nie pozwolą wypowiedzieć ostatniego życzenia. Drugim z kolei zwierzęciem jest piesek chihuahua, maltretowany przez blaszane popstars typu Paris Hilton.
Gospodarka opiera się na przemyśle i rolnictwie, w równej mierze. Meksykanie słyną z eksportu samych siebie do Stanów Zjednoczonych. Najcenniejszym towarem eksportowym z Meksyku ciągle pozostaje Salma Hayek. Innymi popularnymi towarami są: groszek, wódka i naleśniki.
Państwo jest bardzo ludne, ale jego mieszkańcy chętnie temu zapobiegają i w popłochu, przez siatkę, uciekają do Stanów. Ci, którzy jeszcze tego nie zrobili to w większości rdzenni Indianie, mieszańce rodem z Europy i stereotypowe kurduple z wielkimi kapeluszami i ciemnym wąsem. Rzadko spotkasz Murzyna, ale jak się sprężysz, to dasz radę.
Ogólnie społeczeństwo meksykańskie to dziwni ludzie, których można poznać po tym, że jeżdżą na koniach przy czterdziestostopniowym upale w poncho – kawałku skóry o kształcie kamizelki kuloodpornej wyposażonym w otwory wentylacyjne pod pachami.
W państwie góruje katolicyzm. Kto nie jest tutaj katolikiem, jest ateistą, kto zaś jest ateistą, ten musi to ukrywać (coś trochę jak w Polsce). Meksykanie są religijni do tego stopnia, że każdy zarzeka się, iż miał objawienie maryjne. Statystycznie Matka Boska, żywa czy mniej żywa, okrąża kraj więcej niż raz na dzień.
Na koniec naszej opowieści o Meksyku chcielibyśmy wspomnieć o języku. Co prawda językiem urzędowym jest hiszpański, ale największym uznaniem wśród Polaków cieszy się język chuh, używany na terenie Meksyku i Gwatemali. Dlaczego jest tak lubiany przez Polaków? Otóż to proste. Słowo czuh wymawia się jak chuj (tak, to nie żart). Jednak niewiele się mówi o tym języku. Pewnie dlatego, że dość dziwnie brzmiałoby zdanie, np. „biegle posługuje się chujem”. Przez większość ludzi mogłoby być źle odebrane.
Tak, chyba już wystarczy o Meksyku. Pora na sos meksykański, który z Meksykiem ma tyle wspólnego, co ryba po grecku z Grecją.
2 cebule
6 czerwonych papryk
1 żółta papryka
1 litr wody
1 puszka fasoli czerwonej
1 puszka groszku
500 g fasolki szparagowej
Puszka koncentratu pomidorowego (ok. 190 g)
Puszka krojonych pomidorów
Przyprawy: sól, papryka słodka, chili, pieprz czarny, kurkuma, zioła prowansalskie
Cebule i papryki kroimy w niewielką kostkę. Fasolę szparagową blanszujemy czyli dosłownie na minutę wrzucamy do wrzątku. Odcedzamy i każdy strączek kroimy na 3 części. Oczywiście przed blanszowaniem z fasoli odcinamy końcówki.
Wszystkie składniki przekładamy do garnka i gotujemy na minimalnym ogniu, aż będą miękkie. Wyjdzie tego dość sporo więc warto zawekować i mieć na później. My zawsze robimy sobie zapas, kilka lub kilkanaście słoików i używamy do obiadu. Podawać można z czym się chce: z ryżem, kaszą, ziemniakami lub makaronem (u nas najczęściej z ryżem lub makaronem).
Smacznego!
Ja lubię dodać jeszcze trochę srirachy. Nabiera to ostrzejszego smaku :) a gdy w daniu jest za ostro to zawsze można dodać trochę śmietany.
OdpowiedzUsuńna pewno wypróbuję!
OdpowiedzUsuń